Zapamiętaj mnie i lub zarejestruj | Zapomniałem hasła

Artykuły Recenzje Harmonijkowe Bitwy
Szukaj Użytkownicy Grupy
Odpowiedz do tematu
Autor
Wiadomość
sailor

Posty: 26
Skąd: charzykowy
Wysłany: 2011-04-18, 08:50    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Nie było moją intencją mieszania kogokolwiek z czymkolwiek. Jeżeli ktoś poczuł się urażony to przepraszam.

Chciałem tylko zwrócić uwagę na to że poprzednio toczyły się się na Forum gorące dyskusje na temat wpływu różnych czynników (mikrofon,piec,kable itp) na brzmienie. Niektóre argumenty były "do kupienia" inne nie. Generalnie było co czytać. Teraz jakby wszyscy nabrali wody w usta ( wyjątkiem jest Młynek). Mam dziwne przeczucie że to "wina" :) Kielaka. A w zasadzie jego autorytet. Po prostu widzę że mało kto ma ochotę czy odwagę napisać że się myli i np moczenie we wosku ma wpływ.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
aeroarte 


Posty: 663
Otrzymał 37 punkt(ów)
Skąd: Starachowice
Wysłany: 2011-04-18, 09:19    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Już w czwartym poście pisałem co o tym myślę .
Końcówka mojego wywodu
''Uważam, że we wszystkich trzech punktach różnice są i w cenie i w brzmieniu, bo gdyby nie to mielibyśmy jedną harmonijkę ,z jednym korpusem, jeden wzmacniacz,jeden rodzaj mikrofonu, jedne struny, jedne.......itd , a gustów tyle co ludzi przecież.
Pozdrawiam i zapraszam do mojego filmu o woskowaniu ;D ''
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
Młynek 


Wiek: 55
Posty: 730
Otrzymał 68 punkt(ów)
Skąd: Budapeszt
Wysłany: 2011-04-18, 09:39    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Aeroarte: bardzo ogólnie napisałeś. Nie widzę uzasadnienia w jaki sposób woskowanie wpływa na brzmienie. Bo co do majków, to uzasadnienie jest proste: pasmo przenoszenia. Lampy też mają swoje parametry i np. obniżenie tendencji do sprzęgania jest wytłumaczalne mniejszym gainem lampy ECC81. A woskowanie, co konkretnie poprawia (oprócz tego, że harmoszka nie puchnie)?

Sailor: nie tylko ja. I Zamieszkały, i Chainsaw, i jeszcze inni pisali o wpływie mikrofonu czy pieca. Co wcale nie wyklucza faktu, że Michał ma 100% racji: to są dodatkowe elementy, bynajmniej nie decydujące. Natomiast, rzeczywiście, na forum dyskutuje się przede wszystkim o nich i faktycznie, ktoś nieobeznany gotowy pomyśleć, że bez wintydżowego majka, wintydżowego pieca, kabli z platyny i woskowanego korpusu, nie ma co myśleć o graniu na harmonijce. A to przecież nie tak. Kiedy nagrywałem materiał na demo mojej kapeli, bynajmniej nie zabrałem do studia swojego Bassmana 59' RI, nawet nie Dynacorda. Zabrałem ręcznie zrobione przez Pulatoma trzywatowe minikombo wilekości pudełka od butów i użyłem tak poniewieranego wszędzie Hohnera Blues Blastera, zamiast mojego wintydżowego cudeńka (bo jak się okazało, z Blues Blasterem ten wzmak brzmi lepiej, shure'owska wkładka ma za silny sygnał i za bardzo ten piecyk przesterowuje, nie daje się dobrze ustawić). I o ile z jakości swoich partii solowych nie jestem zadowolony, o tyle z brzmienia tak, w studiu nie potrzebowałem dużej głośności (tylko by przeszkadzała), natomiast barwa tego, co udało się wyciągnąć z tego maluszka, w pełni mnie satysfakcjonuje.
_________________
"Skoro uważacie, że blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
aeroarte 


Posty: 663
Otrzymał 37 punkt(ów)
Skąd: Starachowice
Wysłany: 2011-04-18, 09:47    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Młynek napisał/a:
Nie widzę uzasadnienia w jaki sposób woskowanie wpływa na brzmienie

Jest bardziej stłumione, głuche , harmonijka jest cichsza, ale mniej piskliwa/ niektórzy walczą o to/, no i nie puchnie pod wpływem wilgoci .
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
#Medium 


Wiek: 52
Posty: 1693
Otrzymał 209 punkt(ów)
Skąd: Ełk
Wysłany: 2011-04-18, 09:55    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

A taka była fajna dyskusja na wesoło. Miałem już przygotowanych tyle argumentów by poprzeć niektóre tezy; ciekawe ilu by uwierzyło (był też argument na poparcie dziurawych skarpetek, a nawet w którym miejscu powinny być dziury).

Myślę, że o tym, co jest lepsze decyduje nasze ucho, czyli to, co chcemy uzyskać, do czego dążymy.

1. Myślę, że wielu traktuje dobór mikrofonu i jego wkładki w taki sposób, że jeśli ktoś grał na takim i spodobało mi się, to i ja będę tak samo na takim samym sprzęcie brzmiał. Nie zmienia to faktu, że są efekty, które poprawiają brzmienie mikrofonu i jeśli ten nie do końca spełnia postawione mu przez nas wymagania można to poprawić. Jakoś nikt nie potępia gitarzystów, że grają z efektami, które mają poprawić ich brzmienie. Korektor jest tylko jednym przykładem, są przecież efekty (analogiczne z gitarowymi) robione specjalnie pod harmonijki, moim zdaniem powinniśmy skupić się na efekcie, a nie na mikrofonie. Gitarzysta może grać na kilku (kilkunastu) gitarach a i tak brzmienie będzie miał „z kostki”. Dlaczego nie brać z nich przykładu?

2. Mając dobrany mikrofon i efekt każdy piec będzie dobry. „Lampowość” można mieć z efektu. W swoim poprzednim poście pisałem o nowoczesności, otóż w moim przekonaniu nowoczesność która na razie zaczyna „pukać” do naszych drzwi jest taka, że sprzętu vintage będzie ubywać, a, że rynek nie lubi próżni do piecyków będzie się podpinało „brzmienie lampowe” w efekcie. Oczywiście na razie większość efektów jest robiona na przetwornikach 16-bitowych, gdy powstaną programowalne efekty na przetwornikach 24-bitowych myślę, że tylko tradycjonaliści pozostaną przy lampach. To w moim przekonaniu już niedługo. Jeden programowalny efekt gitarowy 24-bit (programowany i do wsadzenia programu z poziomu PC przez np. USB), uzdolniony człowiek z próbkami nagrań brzmień harmonijki które chcemy osiągnąć i wszyscy mamy dostęp do bazy wymarzonych brzmień. Już teraz w komputerze można symulować najróżniejsze brzmienia wzmacniaczy, ale na koncert z PC-tem to jeszcze chyba nie bardzo. Jeśli można w kompie niedługo będzie można „w kostce”. Cała dyskusja o wyższości lamp nad tranzystorami będzie przypominała wykład z akademii mnienanologii stosowanej.

3. Z doświadczenia wiem, że drewno można zaimpregnować samodzielnie. Nie koniecznie dotyczy to korpusów harmonijek. Dach oparty na zaimpregnowanych belkach i deskach jest stabilniejszy i trwalszy. Mam taki prywatny ranking korpusów harmonijek (od najsłabszych do najlepszych):
- drewno nieimpregnowane (nie kupię takiej harmonijki bo uważam za przeżytek, ale potępiać kogoś, kto na takich gra nie zamierzam, szanuję jego wybór)
- tworzywa sztuczne (w związku ze specyfiką tworzyw, którą w związku z pracą znam nazbyt dobrze i moich wymagań względem harmonijek) – nie zamierzam ich kupować, chyba, że nastąpią w nich pewne zmiany w stronę tych rewolucjonizujących. Ciekawostką jest, że jeden z najlepszych korpusów z tworzywa jakie znam miała pewna harmonijka diatoniczna produkcji polskiej firmy Melodia. Z kolei aluminiowe płytki stroikowe i byle jakie stroiki dyskwalifikują ją do gry.
- drewna impregnowane (dobre stwierdzenie – obecnie są to bardziej plastiki). To korpusy już w moim przekonaniu grywalne. Mają usunięty problem nieimpregnowanego drewna i stabilność wymiarową lepszą niż tworzywa sztuczne, bo bazą jest jednak drewno. Do tej kategorii zaliczam też korpusy Hohner Crossover i Suzuki Manji
- metalowe – te uważam za najlepsze. Stabilność wymiarowa i brak pęcznienia. Do tego wąskie kanały (praktycznie nie do osiągnięcia w tworzywach sztucznych, a jeśli je tam osiągnąć, to cena jest w moim przekonaniu nieadekwatna do ich jakości).

Jak widać z mojego rankingu po zaimpregnowaniu drewno z czwartego miejsca przeskakuje na drugie. Brzmienie pewnie będzie na pewno inne, bo nie nasiąkając nie będzie się rozszerzać/pracować (a myślę, że wiadomo, że drewno i łyko czyli słoje drewna mają inny współczynnik rozszerzalności) nierównomiernie w kanałach i będą brzmiały bardziej powtarzalniej. Tyle, że będą to niuanse dźwięku.

Pozdrawiam

Medium
_________________
Są dwa piękna: piękno radości i piękno smutku. Wy ludzie Zachodu, wolicie pierwsze – my drugie. Bowiem piękno radości trwa nie dłużej niż lot motyla. A piękno smutku jest twardsze niż kamień.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
cjsimon 


Posty: 162
Otrzymał 14 punkt(ów)
Skąd: Londyn/UK
Wysłany: 2011-04-18, 11:14    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Medium napisał/a:
- drewno nieimpregnowane (nie kupię takiej harmonijki bo uważam za przeżytek, ale potępiać kogoś, kto na takich gra nie zamierzam, szanuję jego wybór)


Ja natomiast mam calkiem inne zdanie. Lubie drewniane harmonijki - choc szkoda, ze pecznieja.
Moze dlatego, ze harmonijke traktuje jako hobby lubie miec sprzet na jakim grali kiedys najlepsi (i graja dzisiaj - np. Gussow). Porownuje to troche do grania na skrzypcach Stradivariusa - zawsze mozna sobie kupic nowa Yamahe, ktora sie swieci jak psu .... ;) ale to nie to samo co zagrac na classicu.
Poza tym uwielbiam brzmienie klasycznej Marynki.

Pozdrawiam
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
#Medium 


Wiek: 52
Posty: 1693
Otrzymał 209 punkt(ów)
Skąd: Ełk
Wysłany: 2011-04-18, 11:27    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Szanuję Twój wybór. Odnośnie Marine Band Classic to zapewne Cię zaskoczę, ale mam jej pokrywy dostosowane do osadzenia na serii MS. Z Bluesharpa zdjąłem jego pokrywy i założyłem od Marine - i było w brzmieniu słabiej. Miałem jednak te pokrywy bardzo zniszczone. Po renowacji, niklowaniu, chromowaniu i co tak jeszcze, gdy założyłem je do MS'a nie uwierzyłem jak poprawiło się brzmienie. Wniosek - nawet pokrycie pokryw może mieć znacznie w brzmieniu i to bardziej niż w niuansach.

Klasyczna Marinka ma moim zdaniem dwie wady:
1. pęczniejący nieimpregnowany korpus
2. gwoździowanie utrudniające rozbieranie (czyszczenie i regulacje)
Obie te dwie wady poprawiono w modelu De Luxe, i Crossover, a nawet w Thunderbird więc przypuszczam, że moje zdanie podziela też wielu innych, a i sama firma producent to widzi.

Pozdrawiam

Medium
_________________
Są dwa piękna: piękno radości i piękno smutku. Wy ludzie Zachodu, wolicie pierwsze – my drugie. Bowiem piękno radości trwa nie dłużej niż lot motyla. A piękno smutku jest twardsze niż kamień.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
Landerw 


Wiek: 33
Posty: 300
Otrzymał 9 punkt(ów)
Skąd: Gda
Wysłany: 2011-04-18, 13:04    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

cjsimon, porównanie Marynki do Stradivariusów to chyba troche minięcie się z faktami. Ludzie grają na takich skrzypcach bo są to bardzo dobre instrumenty, a nie dlatego, że jest to 'cool' i 'vintage'. Harmonijka jest instrumentem produkowanym masowo, który po zużyciu wyrzuca się na śmietnik. Stradivariusy to ręcznie wykonanie dzieło z !_niesamowitą starannością przez człowieka, który w tym fachu osiągnął doskonałość. Tam zresztą bardzo dużo zależy od gatunku drewna, sposobu wykonania i innych detali. Harmonijka tego nie ma, bo nie posiada pudła rezonansowego i dźwięk nie powstaje de facto w harmonijce, ale w grającym :)
_________________
Podpis - dozwolona ilość znaków: 100
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
cjsimon 


Posty: 162
Otrzymał 14 punkt(ów)
Skąd: Londyn/UK
Wysłany: 2011-04-18, 14:43    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Landerw, moze rzeczywiscie porownanie nie trafione bo podczas pisania poprzedniego komentarza przeszlo mi przez mysl to, ze harmonijki produkuje sie masowo i nie sa one dzisiaj taka zadkoscia jak wspomniane wczesniej Stradivariusy (nie wspominajac o jakosci wykonania).

Niemniej jednak ciesze sie z tego, ze nawet po tylu latach mozna zafundowac sobie ten maly i w miare tani instrument w klasycznej wersji (mimo wielu wspomnianych wad) i sie poczuc jak "za dawnych lat" ;) .

Pozdrawiam
PS.Sorry za OT.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
Drui 

Posty: 292
Otrzymał 18 punkt(ów)
Wysłany: 2011-04-18, 15:31    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Myśle, ża warto dodac tu również aspekt czystego, nazwijmy to, majsterkowania.
Wiele osób lubi po prostu rozkręcić sobie harmonijkę, popatrzeć pod światło przez blaszki stroikowe, czasem wykryć jakąś niedoskonałość, czasem, niechcący, próbując ją poprawić jeszcze powiększyć i klnąc w duchu, jakoś to w końcu wyratować.
Na pewno na takiej rozkręconej i zmontowanej samemu harmonijce gra się lepiej... bo zaczynamy mieć do niej większy sentyment :)
Sam lubię sobie czasem coś tam poszperać, poregulować stroiki (niby wydaje mi się, że jest lepiej, ale czy napewno? ;) )
A co do kwestii drewno/plastyk: zdecydowanie wolę grać na drewnianym ale zdecydowanie wolę harpa móc nosić w kieszeni i myć pod kranem gdy zajdzie potrzeba. No i konflikt tragiczny gotowy :D

Najlepsza harmonijka? Najlepszy mic? Najlepszy piec? Te na których gramy najwięcej czasu... bo to oznacza, że sprawia nam to przyjemność.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
#minigunmen 


Wiek: 36
Posty: 2769
Otrzymał 127 punkt(ów)
Skąd: Kat, Ośw, Krak
Wysłany: 2011-04-18, 16:11    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Co do dziurek w skarpetach: ostatnio buty mi wycierają na dużym palcu w każdych skarpetach ale kiedy jestem zestresowany, bo wtedy chodzę zadzierając palce i się wyciera. W takich momentach gram lepiej. Dziurawe skarpetki działają.
_________________
Naprawiam harmonijki! Reguluję pod overbending!- kontakt - PW albo GG albo mail. Paweł Pilnik Pilecki.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
mr.Michalos 


Wiek: 26
Posty: 626
Otrzymał 17 punkt(ów)
Skąd: Polska
Wysłany: 2011-04-18, 20:12    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Oj tam, oj tam! Nie sprzęt, a technika zrobi z Ciebie zawodnika!
Pomyślał Paskins i wrócił do gry na błyszczącej 1847 ;D .
Sam przedwczoraj przeszedłem 16 kilometrów w kapciach i nie narzekałem!!! Buty były mokre, a na wędrówce radzić sobie trzeba :P .
Zauważyłem, że gdy gram na wiośle kawałki purpli zdecydowanie lepiej brzmią jak założę koszulkę tej kapeli :D . Kupię sobię jeszcze białego strata i będę wymiatał niczym Ritchie :D !
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
#Maciekdraheim 


Wiek: 35
Posty: 3604
Otrzymał 296 punkt(ów)
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2011-04-18, 20:56    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Ja w życiu zawoskowałem jedną harmonijkę, a to tylko dlatego, że puchła mi na tyle, że podrażniało mi to wargi. Był to Seydel Solist (w wersji podstawowej). Po kwadransie grzebień wychodził na 3mm, co bardzo mi przeszkadzało, szczególnie przy ślizganiu się między kanałami, czy graniu tongue blockingiem. Jednak jeżeli harmonijka nie puchnie, to nie zamierzam jej impregnować (jak moje Marinka Classic, czy Deluxe, które nigdy wosku nie widziały). Jednak rzeczy takie jak korpus i pokrywy mogą mieć wpływ na brzmienie. Mam kilka harmonijek w A, Marine Band Deluxe, Special 20, 1847, Session ze stalowymi stroikami. Wypisałem je w kolejności od brzmienia najjaśniejszego do najcieplejszego. Wymiana w Sessionie korpusu z plastikowego na drewniany też delikatnie zmieniła brzmienie. Co do mikrofonów, można usłyszeć różnice między wkładkami różnych typów. Mam ceramicznego Astatica i Shure'a z wkładką CM. Słuchając swoich nagrań od razu wiem, na jakim mikrofonie grałem podczas nagrywania. Kiedy robiłem testy mikrofonu Blackedge coś pokiełbasiło się z nazwami plików i musiałem na ucho rozróżniać, w której próbce użyłem jakiego mikrofonu. Grając ostatnio z gitarzystą uznaliśmy, że na koncercie lepiej się spisze cieplejszy a mniej przesterowany Astatic niż Shure. Może przeciętny przedstawiciel publiczności nie zwróci uwagi na to jaki mam mikrofon, ale z pewnością oceni, czy mu się dźwięk podoba czy nie. Aby więc zwiększyć szanse tego, że brzmienie będzie spójniejsze i lepsze w odbiorze staram się dobrać charakterystykę mikrofonu do sytuacji. Teraz odnośnie wzmacniaczy. Miałem w Epiphone'ie fabryczną lampę, bodaj Electroharmonix, która głośno sprzęgała i dawała sporo góry w brzmieniu. Sprzedawca dorzucił mi do kompletu lampę JJ, a gdy ją zamontowałem piec sprzęgał mniej i grał ociupinkę tłuściej. Ostatnio zaś na koncercie przysłuchiwałem się wzmacniaczowi wykonawcy, brzmienie było ładnie zaokrąglone. Spytałem go, czy na końcówce ma lapmę 6V6, bo te są mniej "tranzystorowe" niż EL84 z Epiego. Potwierdził moje przypuszczenia. Może to wszystko niuanse, ale składają się na ogólny odbiór. Owszem, nie ma co hiperbolizować roli sprzętu, ale jeżeli można w czymś podłubać, coś dobrać, czy poeksperymentować, to czemu tego nie robić?
_________________
Blues is nothing but a good man feeling bad, thinking about the woman he once was with.
Ostatnio zmieniony przez Maciekdraheim 2011-04-27, 08:59, w całości zmieniany 1 raz  
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
FuFulu 

Posty: 20
Otrzymał 2 punkt(ów)
Wysłany: 2011-04-26, 09:33    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Cielak ma 1000 % racji co do sprzętu . Na początku trzeba potrafić grać akustycznie żeby dobrze przenieść swoje umiejetności na wzmacniacz . Jakieś różnice w sprzęcie na pewno są ale początkowi harmonijkarze nie będą potrafić wykorzystać w pełni vintagowego zestawu ( Mic i wzmacniacz) . Ostatnio sprowadziłem znajomemu 2 mikrofony . Jeden z wkładką CM a drugi zaś z wkładką Black CR . On nie zauważa różnicy poza mocą sygnału . Wręcz przeciwnie wkładka CM była bardziej agresywniejsza w brzmienu , miała takie rasowe uderzenie jakie powinna mieć Black CR'a . Więc nie zawsze teoria idzie w parze z praktyką .
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
#Maciekdraheim 


Wiek: 35
Posty: 3604
Otrzymał 296 punkt(ów)
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2011-04-26, 19:44    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Tu też racja. Ostatnio słyszałem w akcji czarnego CRa i wcale nie brzmiał lepiej niż mój CM produkcji już meksykańskiej. Nie metka się liczy, a to co słychać.
_________________
Blues is nothing but a good man feeling bad, thinking about the woman he once was with.
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
 
twotimer

Posty: 12
Otrzymał 4 punkt(ów)
Wysłany: 2011-06-24, 13:50    Odp: Wosk, lampy i wkładki....

Maly wklad do dyskusji z zewnatrz. Autor jest koncertujacym muzykiem, ale prowadzi tez komercyjny biznes zwiazany z mikrofonami, co pewnie tez nie jest bez znaczenia w kontekscie tej wypowiedzi... Przeczytac warto, ale tez nie ma co wszystkiego przyjmowac bezkrytycznie, rowniez tych glosow, ktore twierdza ze na byle czym da sie grac i brzmiec przyzwoicie... Moim zdaniem nie da sie...

@ kloijhi - the "ohm" numbers don't tell you about tone. They do tell you about the element's impedance, and that its coil is still working. (That doesn't mean the mic is.)

But you're right - the 520DX is not a great harp mic, nor are any of the mass-produced, commercially available mics these days. The element in the 520D was a dual impedance controlled magnetic element called 99S556 and is better than the one in the 520DX, and the element in the original 520 was a single impedance controlled magnetic called 99A86 or 99B86 - and they sound a LOT better. And the old 545 elements are as good as it gets for stick mics - very similar to the 520D for tone.

I have lots of good elements for sale, and I make mics for people who care about tone.

Please check out my web site for more information: http://www.BlowsMeAway.com

zrodlo: http://harmonicaboogie.co...27&topic=5010.0
Dodaj punkt autorowi tego posta
 
 
  
Odpowiedz do tematu