Wiek: 32 Posty: 134 Otrzymał 6 punkt(ów) Skąd: Koronowo/Bydgoszcz
Wysłany: 2012-01-18, 19:47 Brudna strona bluesa
No właśnie... Kiedyś nagrywali z różnymi przesterami, szumami i w złej jakości bo nie mieli wyboru. Do pewnego czasu panowała moda żeby było wszystko ładnie, klarownie i miękko. I te czasy mijają! Coraz więcej muzyków bluesowych wraca do brudnego stylu. Hollowbelly, Jack White, Mudlow, The Bonnevilles, Seasick Steve i inni. Dodatkowo zapanowała chyba moda na Redneckowe(dzięki Minigunmenowi wiem co to znaczy) wynalazki typu Cigar Box, cracker amp, dziwne mikrofony zrobione z telefonów i skrzywdzone przez życie gitary. Mi osobiście się to podoba. Uważam że sterylne środowisko na dłuższą metę szkodzi. Co wy o tym myślicie?
Pozdrawiam
Żółw.
_________________ Połowę pieniędzy w życiu przeznaczyłem na instrumenty i alkohol. Drugą połowę zmarnowałem.
Zdecydownie popieram, podoba mi się takie brzmienie. Aczkolwiek, jak wszystkim może nastąpić pewne "przesycenie" rynku. W każdym razie gitara elektryczna dziadka daje piękny dźwięk, szkoda że nie mam lampowego wzmacniacza do niej. A harmonijka na przesterze też mi bardziej pasuje. No i zastanawiam się nad Cigar Box Guitar.
That's it. Ja bym się cofnął jeszcze dalej, do Delta Bluesa(takiego ostatnio grywam na gitarze akustycznej) ze slapem, nagłymi, czasem wręcz nierytmicznymi zerwaniami
I właśnie to jakby koloryzuje bluesa! Też wolę słuchać "brudasów" niż czyściutkiego. Lekko rozstrojona harmonijka, lekko nie strojąca gitara, coś tam pobuczy przez kabel we wzmacniaczu, a tu jakiś sąsiad, to czasem nierówno.
Żółwik napisał/a:
Dodatkowo zapanowała chyba moda na Redneckowe(dzięki Minigunmenowi wiem co to znaczy) wynalazki typu Cigar Box, cracker amp, dziwne mikrofony zrobione z telefonów i skrzywdzone przez życie gitary. Mi osobiście się to podoba. Uważam że sterylne środowisko na dłuższą metę szkodzi. Co wy o tym myślicie?
Hmm., myślę, że to nie jest jeszcze moda (może nigdy nie będzie?), po prostu ludzie dojrzeli strychy, że coś tam może być użytecznego, że nie trzeba wydawać x $$ aby mieć Super-Duper Gitarę, która i tak za nas nie zagra przecie. Po co mikrofon do harpa za gruba kasę, skoro też za nas nie zagra itd., itd., itd.
Czy sterylne środowisko szkodzi? Hmm., tu się nie zgodzę. Każde środowisko coś od siebie daje (np., niesterylne właśnie w/w wynalazki) i może istnieć niezależnie (nawet jeśli się wydaje, że już tego środowiska nie ma) od siebie. Zawsze się znajdzie jakiś zapaleniec, który woli skonstruować cigar boxa niż kupić jakiegoś Fendera. Dlaczego? Bo taki cigar box ma cząstkę duszy swego autora, jego wkład pracy, uczuć i to w jakimś stopniu słychać. Może nie zabrzmi jak ów gitara za xxx $$, ale...ma to cooś.
Czy sterylne środowisko szkodzi? Hmm., tu się nie zgodzę. Każde środowisko coś od siebie daje (np., niesterylne właśnie w/w wynalazki) i może istnieć niezależnie (nawet jeśli się wydaje, że już tego środowiska nie ma) od siebie.
Źle mnie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że jakby muzycy dążyli do coraz większego steryla zrobiłoby się nudno. Coś jak Chess który nie pozwalał swoim podopiecznym bawić się przesterem, a później przyszedł Cream i ich wszystkich wymiótł. Ludzi nie pociąga doskonałość. A przynajmniej nie wszystkich.
_________________ Połowę pieniędzy w życiu przeznaczyłem na instrumenty i alkohol. Drugą połowę zmarnowałem.